Messy

Przeprosiłam się z Art Journalem. Ot tak. Pod wpływem chwili, potrzeby, nagłego instynktu, ale też pewnej tęsknoty.
Otóż – kiedyś po Art Journal sięgałam często – w ramach twórczych eksperymentów, testowania nowych produktów, ćwiczenia, ale też wyrzucania z siebie emocji. Od dłuższego czasu jednak nie miałam na Art Journal ochoty, a mam taką zasadę w życiu , że staram się za bardzo nie zmuszać. Zwykle daję sobie czas i wolę się mierzyć z tematem wtedy, gdy mi pasuje i jest szansa, że zaangażuję się całym sercem. Nooooo… to teraz jest journalowanie na całego.

Art Journal to nic innego, jak twórczy dziennik, w którym nie ma żadnych zasad. Jedyna zasada to forma łącząca całość – zeszyt, album, książka, notes – w której zapełniamy kolejne strony.

Ja właśnie testuję „nowe” podejście do twórczej pracy czyli wpadanie do pracowni nawet tylko na chwilę, nawet tylko na pół godziny. Zazwyczaj na tak krótki czas szkoda by mi było rozkładać cokolwiek, bo przecież i tak nie zdążę nic sensownego zrobić. Ja jestem z tych, co pracują powoli z przerwami i z dużą dozą przemyśliwania, co chcę zrobić. Ale – uważam, że świetnie jest od czasu do czasu wyjść ze swojej strefy komfortu, zrobić coś inaczej – po to, żeby się rozwijać, po to, żeby zdobywać nowe doświadczenia, po to, żeby spojrzeć na swój twórczy proces z innej perspektywy.
Póki co – to podejście w ostatnich tygodniach mi służy, a zapomniany Art Journal powoli zapełniają następne wpisy. Sama czuję się zainspirowana, a przy okazji postanowiłam od czasu do czasu nagrać taki twórczy proces – na szybko, bez skupiania się na używanych produktach, bez rozkminiania.
Ba! Tak się rozkręciłam, że założyłam sobie nawet twórczą grupę na FB, a w ostatni weekend zrobiłam nawet kameralnego art journalowego live’a – ależ to było fajne doświadczenie!

Stworzenie poniższego wpisu zajęło mi 27 minut. To był ten pierwszy po długiej przerwie. Bez przygotowań. Po prostu wstałam od kompa, poszłam do pracowni, zamontowałam telefon nad biurkiem, otworzyłam Art Journal i wyrzuciłam z siebie to, co mi się kotłowało. Korzystałam głównie z produktów, które miałam w zasięgu ręki, albo już leżały na biurku. Polecam taką zabawę od czasu do czasu!

Czytaj dalej „Messy”
Messy

„Never give up” tag + video

Znalazłam taga! Żeby nie było – zrobiłam go wcześniej samodzielnie i własnoręcznie i nawet ten proces sfilmowałam… A było to jakoś pod koniec kwietnia chyba. A potem w trakcie obróbki filmu gdzieś utknęłam, inne sprawy były ważniejsze, powstawały nowe prace i tak leżał sobie na dysku ten tag zapomniany.
I wrócił do mnie w idealnym momencie – kiedy już już troszkę mi się zbierało na jakieś płaczki, głównie ze zmęczenia i opadającego w końcu stresu. Skupienie się na obróbce tego filmu było najlepszym, co mogłam dla siebie zrobić! No może poza wieczorem w pracowni, ale ta jest w Gdańsku, a ja w Warszawie.
Ale już już lada dzień wracam i będę z nową werwą działać i tworzyć. A póki co – zapomniany tag:

Czytaj dalej „„Never give up” tag + video”
„Never give up” tag + video

Mixed-mediowy domek + video

O moim umiłowaniu kształtek z hdf-u pisałam i mówiłam już wielokrotnie. Gotowe kształty – pięknie zaprojektowane, wytrzymałe, odporne na mazianie farbami, stemplowanie, moczenie i podgrzewanie – to coś, czego lata temu bardzo mi brakowało na rękodzielniczym rynku.
Niedawno stworzyłam sobie mały mixed-mediowy domek na bazach z Artistiko. Nie planowałam kolorystyki jakoś celowo, a i tak wyszło tak, że mogłabym go od razu powiesić na ścianie w sypialni i pasowałby idealnie.
Każdy ma swoje kolory, które najbardziej mu w duszy grają. Moich jest wiele, a ten zestaw niewątpliwie stanowi część z nich!

A przy okazji – jeśli chcielibyście zobaczyć nową wiosenno-letnią kolekcję Artistiko, to na końcu tego posta znajdziecie video, w którym troszkę się o niej rozgadałam i pokazuję dokładnie wszystkie elementy. Pokazuję tam także ten domek, więc jest szansa na bardziej przestrzenny widok niż na zdjęciu.

Czytaj dalej „Mixed-mediowy domek + video”
Mixed-mediowy domek + video

Co nowego w Zielonych Kotach? Kartka + Video

No to jak już się przemogłam do odezwania, to idąc za ciosem mam do pokazania jeszcze jedną karteczkę. I wideło! Wideło nakręciłam we współpracy ze sklepem ZieloneKoty.pl. Współpracujemy od dawna, sklep mam po drodze – pomyślałam, że fajnie byłoby od czasu do czasu pokazać nowości, które pojawiły się w sklepie. Zwłaszcza gdy są to nowości błyszczące i mieniące się brokatem! Na filmie możecie zobaczyć jak perłowe, brokatowe (i nie tylko!) papiery wyglądają „z bliska”, a poniżej karteczka, którą z nich wyczarowałam – tak niby na szybko, a bardzo mi się podoba.

[A tak jeszcze tylko w ramach małego post scriptum dodam, że wczoraj wieczorem skończyłam pewną pracę i dumna z niej jestem niesłychanie. Wpadnijcie jutro zobaczyć pewnego jegomościa, który dostał zakaz przebywania w mojej sypialni… Więcej nie zdradzę!]

Czytaj dalej „Co nowego w Zielonych Kotach? Kartka + Video”
Co nowego w Zielonych Kotach? Kartka + Video

anai lubi gadać #8 – monopinting

Hej hej!
Dziś mam dla Was nowy filmik z serii „anai lubi gadać”, a pogadać tym razem bym chciała o płytkach żelowych i monoprintingu.
Kilka razy pokazywałam Wam już tutaj moje eksperymenty z płytkami żelowymi – głównie w art journalu. Dziś chciałabym Wam pokazać kilka moich ulubionych metod na pracę z płytkami, ale też efekt końcowy – co można z takimi ozdobionymi elementami zrobić. Oczywiście możliwości jest mnóstwo, a jedynym ograniczeniem jest Wasza wyobraźnia! Ja tym razem pracowałam na białych tagach, z których na końcu stworzyłam…

… ale może o tym za chwilę.
Najpierw zapraszam na film (trwa 25 minut, choć starałam się mówić najszybciej, jak potrafię… Kawa i ciastko do oglądania nie zaszkodzą):

Czytaj dalej „anai lubi gadać #8 – monopinting”
anai lubi gadać #8 – monopinting

Polski YouTube Hop

Dzień dobry dzień dobry!

Muszę przyznać, że ten tydzień obfituje w dobrą energię i miłe rzeczy. A jedną z nich jest niewątpliwie Polski YouTube Hop, do którego przygotowywałam się wraz z twórczymi koleżankami od kilku tygodni. Jest to taka wspólna zabawa – każda z nas przygotowała filmik-tutorial i udostępniła go na swoim kanale. To ogromna porcja wiedzy, inspiracji i twórczej energii. Oglądający zaś mogą wziąć udział w losowaniu nagród przygotowanych przez sponsorów – wystarczy zostawić komentarz pod każdym z filmów i zasubskrybować kanały dziewczyn biorących udział w Hopie. Projekty, które powstały są bardzo ciekawe i różnorodne i na pewno jest to doskonała okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego i zobaczyć jak wygląda taka praca „od kuchni”. Każda z nas ma trochę inne sposoby, styl i gust, więc naprawdę jest w czym wybierać.

Mój film znajdziecie tutaj (jest też poniżej, ale żeby wziąć udział w zabawie – musicie się przenieść na YouTube), a w jego opisie znajdziecie instrukcję i linki do wszystkich pozostałych filmów biorących udział w zabawie.

Ja przygotowałam blejtram na ciemnym (choć nie do końca!) tle. Już wisi na ścianie w pracowni i cieszy me oczy. Zapraszam Was gorąco do oglądania filmiku, który co prawda trwa prawie pół godziny, ale głęboko wierzę, że jest to czas, który szybko mija, bo to taka bardzo skondensowana wersja. Tworzenie tego blejtramu zajęło mi bowiem z pół dnia, a już sama obróbka filmu kilka ładnych wieczorów… Ale efekt końcowy mnie bardzo cieszy, a sama zabawa przysparza mi wielu wzruszeń i uciech. Odzew jest niezwykle miły i ciepły i od razu człowiek czuje, że warto było!

Poniżej znajdziecie zdjęcia pracy i zbliżenia – wiadomo, że na filmie nie wszystko dobrze widać. Oczywiście większość wykorzystanych przeze mnie w filmie produktów pochodzi ze sklepu ZieloneKoty.pl.

Czytaj dalej „Polski YouTube Hop”
Polski YouTube Hop

Mini-album z miłości do…

O mój Boże, jakiż ja mam szalony tydzień!
Martwiłam się nieco, jak to będzie, gdy Ukochany w delegację poleci na drugi koniec świata i jak to tak – samodzielne życie przez prawie 2 tygodnie, a tymczasem dopadła mnie taka ilość pracy w pracy (bo może nie wiecie, ale ja poza tymi wszystkimi twórczymi zabawami, mam taką całkiem normalną robotę. W branży IT… Na cały etat, a nawet bardzo często z nadgodzinami!), ale też i twórczej weny, że trochę nie wiem momentami w co ręce włożyć.

Ale! Na blogu sklepu ZieloneKoty.pl ruszyło w poniedziałek nowe wyzwanie, na które bardzo bym Was chciała zaprosić. Temat to „Z miłości do…” – w sensie, że trochę walentynkowo, ale też wcale niekoniecznie. Ja z tej okazji przygotowałam mini-albumik, w którym (póki co! bo ja jestem z tych, co zawsze by coś poprawili. nawet sami po sobie….) jestem absolutnie zakochana. Powstał on trochę z okazji Walentynek, a trochę z miłości do mixed-mediowania i eksperymentów. Tym razem „na płasko”!

A przy okazji – albumik ten wydał mi się na tyle nietypowy i wart bliższego pokazania, że nagrałam o tym filmik z serii „anai lubi gadać”. Jeśli więc ktoś tęsknił i myślał, że już nic z tej serii nie nagram – Niespodzianka!
Bo tak w ogóle, to wiecie, że mam youtube’a i czasem coś tam wrzucam, nie?

(tak tak – dobry humor mi dziś wyjątkowo dopisuje. Mimo że jest 21:07, a a ja godzinę temu wróciłam z pracy i zaraz do niej wracam zdalnie… A może właśnie dlatego? Zauważyłam, że takie dni z kociokwikiem czasem działają na mnie uskrzydlająco.
No to pa!)

Czytaj dalej „Mini-album z miłości do…”
Mini-album z miłości do…

„Just Be Yourself” LO + video

Tak sobie przypomniałam, że był taki czas, kiedy najczęściej przeze mnie wybieraną formą były scrapy. Któregoś roku zrobiłam ich ok. 50…. Dziś sięgam po nie zdecydowanie rzadziej, co nie znaczy, że ich nie lubię.  Wręcz przeciwnie – lubię bardzo.
Zatem postanowiłam znów sięgnąć po tę formę – zwłaszcza że na biureczku już od kilku tygodni leżało jakże urocze zdjęcie z naszego jesiennego romantycznego weekendu, a w kanciapce leżały panele z hdf-u podarowane mi przez jedną z moich ukochanych gdańskich kursantek.

Sięgnęłam oczywiście do hdf-ki i maski z Artistiko, papiery z A.B.Studio, których ostatnio dużo w mojej pracowni, a wszystko to doprawiłam odrobiną mediowych sztuczek i produktów z Zielonych Kotów. I znów nagrałam ten proces podczas tworzenia, więc możesz zobaczyć krok po kroku, jak to wszystko wyglądało – film znajdziesz na końcu notki.

Czytaj dalej „„Just Be Yourself” LO + video”

Film

Niebieskie pudełko + video

Łohohoho ależ się u mnie dzieje ostatnio! Z nadmiaru wrażeń nie nadążam z wrzucaniem tu inspiracji na bieżąco, ale rzecz jasna już już nadrabiam.
No staram się przynajmniej.

A więc tak – po pierwsze, najświeższe – filmik!
Tak, tak. W końcu, po wielu trudach i znojach udało mi się wymyślić nowy system do zawieszania aparatu nad biurkiem. I działa! Tak się tym ucieszyłam, że w ciągu tygodnia nakręciłam dwa filmiki na youtube, co jest nie lada wyczynem – biorąc pod uwagę, że poprzedni film kręciłam ponad pół roku temu… Musisz bowiem wiedzieć (ok, nie musisz, ale i tak Ci powiem), że zawieszanie aparatu nad biurkiem nie jest sprawą prostą i zmiana konfiguracji mebli w mieszkaniu może tu wiele zmienić. W poprzednim mieszkaniu miałam już wypracowany całkiem sprawny system, który wymagał połączenia dwóch statywów, wpychania owej konstrukcji między biurko a parapet, a następnie skrzętnego zabezpieczania całości za pomocą bardzo ciężkich książek. Być może nie był to system zbyt profesjonalny, ale dawał radę – działał. W nowej pracowni mam jednak biurko pod ścianą i nagle stanęłam przed koniecznością wymyślenia całkiem nowej konstrukcji. I pewnie zajęłoby mi to kolejne pół roku, ale jak tak jęczałam i jęczałam, to w końcu K. zaangażował się w całe przedsięwzięcie i wspólnymi siłami zbudowaliśmy całkiem nową konstrukcję.
(I prawie wszystko, co napisałam jest prawdą, bo umówmy się – wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, ale jęczenie nie jest mi jakoś szczególnie bliskie…)

No ok. Konstrukcja gotowa, fanfary i szampan już były, to teraz przejdźmy do konkretów.
Co tam znowu wykombinowałam?
Otóż tym razem postawiłam na pudełko – takie dość stonowane, spokojne, może nawet eleganckie, ozdobione pięknymi gipsowymi dekorami, które uwielbiam. Wszelkiego rodzaju foremki, odlewy i dekorki są fajne, ale jednak taki jeden duży elegancki dekor robi wspaniałą robotę!
Wykorzystałam tu oczywiście przeróżne preparaty zakupione w sklepie ZieloneKoty.pl, a dodatkowo wypróbowałam maski od A.B.Studio (wybór wzorów jest ogromny i jest dużo takich „neutralnych”, którym można nadać własny charakter – takie wzory lubię najbardziej).
Niebieska, stonowana kolorystyka, to nie jest może do końca taki totalnie mój styl, ale tym razem kierowałam się przede wszystkim wystrojem mieszkania osoby, która pudełeczkiem została obdarowana. I mam wrażenie, że dobrze trafiłam!

Czytaj dalej „Niebieskie pudełko + video”

Film

Stary pędzel / Wspomnienia / video

Nie wiem czy wiesz, ale na blogu sklepu Zielone Koty trwa (no dobra – dziś się kończy, jest mało czasu już) wyzwanie o wdzięcznej nazwie „Ocalić od zapomnienia”. Bardzo dobrze się złożyło, bo ja akurat bardzo lubię ocalać. Od zapomnienia i nie tylko. Trochę lubię być takim superbohaterem i czynić dobro. Któż nie lubi?
No. Więc tym razem ocaliłam stary pędzel przed niechybnym zapomnieniem w czeluściach śmietnika. Pędzel nie był przypadkowy ani trochę – sama własnoręcznie go wybrałam w markecie budowlanym, potem spędziliśmy z nim pół dnia bardzo kreaturtywnie tworząc na ścianie mieszkania (które było wtedy tylko pustymi ścianami – taką kompletnie białą kartką) beton strukturalny. Ależ to było ekscytujące! Ależ fajna to zabawa! i Ależ lubię ten efekt!
Do tworzenia betony strukturalnego używa się różnych pac i takich tam, ale pędzle też są potrzebne – bo to i zagruntować trzeba i polakierować potem, żeby się nie brudziło. Mówię Ci – nie ma to jak własnoręcznie coś zrobić w chałupie. I to jeszcze na dużym formacie. No duma jest!

Zatem – postanowiłam ocalić ten jakże historyczny pędzel. Ma rączkę z dziurką, dzięki której można go po prostu powiesić na ścianie. od razu miałam na niego pomysł. Cóż – przerobienie starego pędzla nie jest jakąś super oryginalną sprawą. Jasne, że takie prace w necie były, są i będą. Ale – to jest mój pędzel. ten właśnie! Ten tutaj pierwszy (i hmmm… ostatni, bo nie było nic, czyli nie było też wody, żeby go umyć) raz użyty.
A jeszcze w całym tym zabieganiu ostatnich miesięcy nie było łatwo, ale się spięłam bardzo i nagrałam filmik z tego ocalania. Czasem wychodzę nazbyt poza kadr (nowy aparat, jeszcze nie do końca ogarniam), obróbka zajęła mi ponad miesiąc (bo przeprowadzka i w ogóle), a w nowym miejscu jeszcze szukam dobrego miejsca do dogrywania mojego gadania, bo albo jest za głośno, albo echo, no ale jest, powstał! Cieszę się.

[post powstał przy współpracy ze sklepami Zielone Koty i Decoratorium]

I jeszcze fotki oczywiście:

Czytaj dalej „Stary pędzel / Wspomnienia / video”

Film