Od czterech lat mam taki zwyczaj, że w grudniu przygotowuję sobie bardzo szczególną listę. 23 rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny.
(Poprzednie „edycje” są tu: 1 | 2 | 3 ).
Nie inaczej jest w tym roku, choć przyznam szczerze, że stworzenie tegorocznej listy sprawiło mi jakby więcej problemów. Być może coraz mniej jest rzeczy, które „chcę” czy „potrzebuję”. Być może staram się kupować na bieżąco te rzeczy wymarzone. A być może starałam się nie zrobić listy składającej się głównie z produktów arytystyczno-rękodzielniczych… No ale w końcu się udało!
Lista ta ma kilka zastosowań. Po pierwsze pozwala mi ułożyć sobie w głowie i spisać rzeczy, które faktycznie mi się jakoś marzą. Po drugie pozwala mi uniknąć pytań od krewnych i znajomych na temat tego, co chciałabym otrzymać. A okazji jest w grudniu sporo, bo oprócz urodzin (23 grudnia – jak co roku!) są jeszcze święta i mikołajki (no dobra, te już w tym roku za nami). Po trzecie wiele razy już się zdarzało, że ktoś do mnie pisał, że podsunęłam fajny pomysł i to też jest bardzo miłe. Nie ukrywam, że lista jest bardzo subiektywna i pisana absolutnie pode mnie, ale to nie znaczy, że nie można się nią zainspirować!
Ja co roku mam mega wielką radość, gdy faktycznie trafiają do mnie rzeczy z tej listy, a nie ukrywam też, że zdarza mi się w styczniu, już po świątecznym szaleństwie dokupić jeszcze rzeczy z listy tak po prostu – sama dla siebie. Bo sobie prezenty też warto robić, pamiętajcie!
No dobra. To zaczynamy:
