Twórcza energia we mnie buzuje!

Lubicie otaczać się ładnymi rzeczami?
Ja bardzo!
Lubię ładne ubrania, ładne meble, ładne naczynia. Mają dla mnie znaczenie opakowania kosmetyków, okładki książek, wzory na dywanach czy zasłonkach. Zwracam uwagę na dobór kolorystyki i design. Lubię, gdy jest porządek.
A jednocześnie z bólem przyznaję – jestem trochę bałaganiarą i żyję w pośpiechu.
Coraz częściej łapię się na tym, że gdy mam coś przygotować dla innych, to potrafię poświęcić dużo czasu i energii, a gdy mam coś przygotować dla siebie to wybieram drogi na skróty.

I tak to moje zamiłowanie do rzeczy ładnych walczy z pragmatyzmem i pośpiechem…
Ale – wczoraj (w Poznaniu! warsztatowy weekend w Poznaniu był przemiły, cudowny i zaowocował fajną energią i postanowieniami) po raz kolejny postanowiłam sobie bardziej o siebie dbać i rozpieszczać. Celebrować chwile, cieszyć się nimi i otaczać się ładnymi rzeczami – bez względu na to, czy są praktyczne czy nie! Warto o siebie dbać, sprawiać sobie przyjemność, cieszyć się drobiazgami. Z rzeczy najbardziej banalnych na przykład – zamierzam kolejny raz zrobić generalny przegląd ubrań i dodatków i zwiększyć ilość wolnego miejsca w szafie. Zamierzam też większą wagę przykładać do celebrowania posiłków, gdy jem je sama. Moje posiłki zasługują przecież na ładną oprawę. Na wyjątkowy talerzyk, śliczną miseczkę czy odświętny kubeczek.
Znów czuję, że mam wszystkiego za dużo i się nie mieszczę na tej małej powierzchni, na której mieszkam. A przecież nic nie sprawia większej przyjemności, niż gdy człowiek siada w spokoju w czyściutkim i wysprzątanym otoczeniu! Zatem na najbliższe tygodnie mam plan – odgruzowywanie i malutkie zmiany w aranżacji.

I troszkę się to łączy z pracą, którą wykonałam ostatnio jako inspirację dla sklepu ZieloneKoty.pl. Nie wiem czy wiecie, ale dawno dawno temu próbowałam swoich sił w różnych dziedzinach rękodzieła. Mam nawet za sobą jakąś małą przygodę z decoupage. Niemniej tak się jakoś poskładało, że przez ostatnie lata byłam skupiona głównie na papierze. Z tym większą radością buszuję od czasu do czasu w Zielonych Kotach po półkach z różnymi drewnianymi przedmiotami do ozdabiania. I tak wymarzyłam sobie niedawno skrzyneczkę – oryginalnie miała być do kuchni i miały w niej mieszkać przyprawy (po sąsiedzku mam przecudowny Kubek z Przyprawami i uwielbiam robić tam zakupy!), jednak gdy skrzyneczka była już gotowa – poczułam, że chciałabym chyba ją mieć bardziej pod ręką – w salonie (który jest jednocześnie sypialnią i pracownią khem khem…). Na chwilę obecną mieszkają w niej farby. Ale nie wiem jeszcze, czy to ostateczne jej przeznaczenie.
Najważniejsze jednak – uwielbiam tę skrzyneczkę i czuję, że stopniowo powoli w moim domu zamieszka więcej takich własnoręcznie ozdobionych przedmiotów.

Listę wykorzystanych produktów znajdziecie tutaj. A oto zdjęcia skrzyneczki – w tle pozuje Leoś zwany też czule Parówką:

A wracając jeszcze na chwilę do tematów warsztatowych – tydzień temu pracowałam z cudowną grupą zdolnych babeczek w Gdańsku, w ostatni weekend w Poznaniu, a w najbliższą sobotę wybieram się na warszawską Craft Wawę. Miejsca w grupie warsztatowej jeszcze są!

Ze swojej strony mogę powiedzieć, że wkładam w te warsztaty dużo serca i wiedzy, a kursantki wychodzą bardzo zadowolone i piszą do mnie potem cudne wiadomości, od których rosną mi skrzydła! To naprawdę niesamowite uczucie, kiedy widzę, że moja pasja i twórcza energia zaraża innych.
Trochę wrażeń na gorąco z gdańskich warsztatów możecie zobaczyć/wysłuchać tutaj:

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Twórcza energia we mnie buzuje!