Cała sprawa zaczyna się od tego, że kilkukrotnie nie umiałam ostatnio odpowiedzieć na pytanie, jaki prezent bym chciała dostać na urodziny. W zasadzie zawsze mam z tym problem! Albo nic sensownego nie przychodzi mi do głowy akurat, albo rzeczy, których pragnę jest za dużo i nie wiem co wybrać. Nie wspominając już o tym, że aspekt finansowy zawsze mnie krępuje i tak naprawdę najbezpieczniej się czuję, gdy te najbardziej wymarzone prezenty kupuję sobie sama.
No tak. Bo grudzień (i bądźmy szczerzy – także jego okolice) to taki czas, kiedy lubię sobie kupić coś fajnego i tłumaczyć sama przed sobą, że to na urodziny… Może Wam się to wydać dziwne, ale musicie pamiętać o tym, że jako dziecko przeżyłam prezentową traumę – wielokrotnie o moich urodzinach zapominano, albo dostawałam jeden wspólny prezent – na urodziny i pod choinkę… Oczywiście nie mówimy tu o prezentach od rodziców – oni akurat zawsze dbali o to, żebym poczuła się wyjątkowo, ale nie zmienia to faktu, że nigdy nie miałam urodzinowych imprez i czułam się zawsze trochę poszkodowana (choć jednocześnie oczywiście na swój sposób wyjątkowa!). Na ten dzień zawsze czekam calutki rok i nie potrafię wyzbyć się tego poczucia, że to najważniejszy dzień w roku. choć zwykle to mega zabiegany okres i nikt nie ma czasu jakoś specjalnie go celebrować. Zawsze jednak ważne jest dla mnie, że te najbliższe osoby znajdują chwilę choćby na to, żeby porozmawiać. Prezenty… są tylko miłym dodatkiem – ludzka pamięć jest najważniejsza.
Ale – pomyślałam sobie, że to dobry moment, żeby zrobić przede wszystkim dla siebie taką prezentową wish-listę. Może zrealizuję ją na przykład w przyszłym roku? Krok po kroku? A może zainspiruję kogoś, kto właśnie się zastanawia nad prezentem dla bliskiej osoby?
Ładnych inspiracji nigdy dość – taka jest moja dewiza!
Zatem zaczynamy:
1. Słuchawkom AKG jestem wierna od kilkunastu lat i nie chcę innych. Cena nie jest niska, ale średnio starczają mi one na ok. 3 lata, a używam ich naprawdę codziennie – bez słuchawek nie wychodzę z domu.
2. Powerbank z serii „Animals”. Na mojej wewnętrznej wish-liście od prawie roku. I nadal odkładany na „kiedyś”… a przydałby się bardzo.
3. Zapach, który kupiłam sobie na urodziny w zeszłym roku i nie znudził mi się ani odrobinę… Z pewnym niepokojem obserwuję, że coraz trudniej go kupić. Koniecznie! Koniecznie muszę zrobić zapas.
4. Zestaw japońskich akwareli. Ukryte marzenie. Zwyczajnie i po prostu – chciałabym je mieć.
5. Miłość od pierwszego wejrzenia. Ta torba do mnie mówi „weź mnie”.
6. Na biżuterię Kavo mam chrapkę od dłuższego czasu i podoba mi się tam wiele rzeczy, ale faktycznie kolekcja Mirrors zachwyciła mnie najbardziej. Personalny napis z fajnym przekazem, który staje się czytelny, gdy stoisz przed lustrem? Wspaniała sprawa.
7. Lawendowy mus do ciała Dworzysk – miałam, uwielbiałam, skończył się – pragnę!
8. Dieta paleo interesuje mnie dość mocno. A ta książka wygląda na taką, która świetnie by uzupełniła moją kuchenną biblioteczkę. Kilkukrotnie miałam ją już w koszyku w empiku.
9. Plakat z kotem joginem? Yes, please!
10. Notes Leuchtturm. Tak. Owszem! i mnie chodzi po głowie bullet journal.
11. Puder Inglot. Używam od dawna, kupuję regularnie – zawsze mnie ucieszy jako prezent.
12. Uwielbiam melisski! Kolejne balerinki ultragirl do kolekcji to marzenie całoroczne. A zimą można trafić na super fajne przeceny.
13. Kolejny z „moich” zapachów. Zwłaszcza jesienią i zimą. Kończę kolejne duże opakowanie. I nadal absolutnie mi się nie znudził.
14. Projekt „przemalowanie ulubionego krzesła” odkładany jest od bardzo długiego czasu. A o farbach Annie Sloan słyszałam wiele dobrego i podobno nie musiałabym nawet tak bardzo zdzierać lakieru, którym aktualnie to krzesło jest pokryte.
15. Ja wiem, że to jest fura pieniędzy za kawałek dresowego wdzianka. I że wzbudził wiele niezdrowej sensacji wśród fanów Egoistki… ale prawda jest taka, że się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia.
16. Dekoracyjna siatka na ścianę do wieszania różnych pierdół. Moje marzenie od lat i powtarzająca się pozycja na wielu moich pinterestowych inspiracjach! W dodatku teraz po przemeblowaniu mam naprawdę dużo ściany do zagospodarowania, a że w wynajmowanym mieszkaniu staram się nie robić za dużo dziur – takie rozwiązanie byłoby idealne. Nie znalazłam gotowej w sprzedaży, ale taka handmade też bardzo by mnie ucieszyła.
17. Odmęty absurdu są prościutkie i często smutne, ale mają teksty, które bardzo do mnie trafiają. Ucieszyłabym się z tej pozycji na pewno.
18. Od kilku tygodni szukam nowych kapci. Te zdają się być idealne jako element wzmacniania pewności siebie…
19. Od kilku lat w moim domu nie ma choinki na święta. Nie ma na nią miejsca, nie ma balkonu, żeby ją potem przechowywać do wiosny i przede wszystkim kawalerka, 2 koty i choinka, to nie jest dobre połączenie. Ale tą drewnianą choinką od Story Wood naprawdę bym nie pogardziła. Co więcej mam miejsce, gdzie w zasadzie fajnie by wyglądała cały rok.
20. Kolacja z Marcinem Dorocińskim. Tej pozycji nie mogło zabraknąć na liście. Wiem, że szanse na realizację mam niewielkie…
Ale może ktoś z Was chciałby sprawić komuś taki prezent i go stać? Na pewno warto!
21. Tegoroczny Wanderlust dostarcza mi wielu wspaniałych wrażeń i emocji. Polecam ogromnie i sama chętnie dołączę do przyszłorocznego!
22. Beauty blender – kolejny z kosmetycznych gadżetów, który kupuję regularnie. Takie zużywające się gadżety także wspaniale nadają się na prezenty. Nie są może czymś szalenie oryginalnym, ale za to na pewno będą prezentem trafionym.
23. Spacer po rozświetlonym Parku Oliwskim. To może być bardzo bardzo magiczne!