Wiosenny banerek

Och, jakże mi tęskno za wiosną!
Najpierw miałam nadzieję na wcześniejszą wiosnę w Krakowie – udało się połowicznie, bo owszem dwa dni były w miarę ciepłe, a potem wręcz przeciwnie. Potem miałam nadzieję na wiosenną majówkę w Szwecji. Tu na przeszkodzie stanęli strajkujący piloci, ale może i dobrze skoro w czasie majówki w Szwecji padał śnieg… Teraz wypatruję wiosny tęsknie – od dziś nawet jakby wyraźniej, bo właśnie odebrałam nowe okulary. Niby widzę, że te piękne lasy za oknem zielenią się w setkach odcieni, ale wiosny jak nie było tak nie ma.

Ale – coś musi być na rzeczy, bo po pierwsze mam jakiś ogromny zryw na porządkowanie. Rok po przeprowadzce wzięłam się nawet za jakieś straszne kartony z kreatywnymi rzeczami. Matko, ile mi się tego nagromadziło przez lata. I tak, jak cieszę się szalenie z wielu odnalezionych skarbów, które mogę odkrywać na nowo… tak mam też taką refleksję cichą, że skoro mogłam czegoś nie używać przez rok, to pewnie nie jest to raczej rzecz niezbędna… Cóż – moje kreatywne zakupy od dawna są już dużo mniejsze i dużo rzadsze niż to bywało kiedyś. Albo uczę się na własnych błędach, albo z czasem posiadłam już niezbędną bazę i niewiele więcej potrzebuję do szczęścia.
W ostatnich dniach zresztą potrzebuję głównie ołówka, gumki, linijki i cyrkla, ale to już inna historia.

Niemniej jednak z tej tęsknoty za wiosną chyba – usiadłam ostatnio w moim twórczym kąciku, w słuchawkach z dobrym audiobookiem, wyciągnęłam hdf-ki z Artistiko i troszkę pokombinowałam. I wyszedł mi taki oto wiosenny, pastelowy, dziecięcy może nawet banerek.

Jakąś taką delikatność mam ostatnio w sobie. Z jednej strony łagodnieję, z drugiej się wyostrzam. Polaryzuję się na starość?

Wiosenny banerek