Są takie pomysły, które dojrzewają w głowie etapami. Zwłaszcza, gdy regularnie podlewane są sokiem inspiracyjnym rodem z Pinteresta.
Makatki.
Makatki zawieszone na patyku.
Inne ozdoby zawieszone na patyku.
Rewa, spacer, zbieranie patyków.
Księżyc.
Fazy księżyca.
Ozdoby ścienne z fazami księżyca.
Świąteczne nowości Artistiko.
Gwiazdki! Dużo gwiazdek!
Takim mniej więcej torem szedł mój umysł, zanim usiadłam do biureczka, aby sklecić sobie moją zawieszkę / ozdobę ścienną / dekorację. Dalej też nie było jeszcze wcale tak prosto, bo o ile w głowie już wszystko było ułożone, o tyle kwestie techniczne typu „jak zawiesić na niteczce kształtki z hdf-u, które nie mają dziurek”, albo „czemuż ach czemuż elementy zawieszone na niteczkach bardzo pragną się obracać i często prezentują swój tył zamiast przodu”…
Czymże jednak są trudności, gdy pomysł w głowie dojrzewał tygodniami czy miesiącami? Tylko i wyłącznie okazją do nauki i ulepszenia pomysł. Przecież to jasne, prawda?
No więc jest – moje własne niebo na patyku. Zamieszka w mojej części pracowni – jak tylko zdecyduję, gdzie dokładnie należy wbić gwoździk. Póki co – na potrzeby zdjęcia – zawieszałam je tymczasowo zdecydowanie za wysoko i oczywiście wcale a wcale nie ułatwiło mi to robienia zdjęcia…
Dużo się tam mieni i błyszczy i oczywiście lepiej to widać na żywo, niż na zdjęciach. Ale uwierz mi – efekt jest! I przede wszystkim – taka ozdoba jedyna o niepowtarzalna – ma fajną wartość sentymentalną.