Nocne rozmowy i podążanie za marzeniami

1

Wracałam dziś w nocy do domu Uberem. Myślę, że można śmiało powiedzieć, że jestem uberową fanką, mimo pewnych problemów i niedociągnięć. Nie znalazłam jeszcze nic lepszego i póki co na pewno z uberem pozostanę. Z rzeczy, które mi się szalenie podobają – na przykład system oceniania kierowców. To miłe, że mogę mieć jakąś własną opinię na temat każdego przejazdu, a przy okazji na pewno jest to samo w sobie świetną motywacją dla kierowców, żeby być dla klienta miłym. A zazwyczaj bardzo mili faktycznie są. Żeby była jasność – o ile mi wiadomo jest też system oceniania klientów i ta opcja również podoba mi się bardzo.

Z oceną kierowcy z dzisiejszego kursu tym razem mam pewien problem, bo faktem jest, żeśmy się cholernie mocno nie zgrali… Ja byłam wyjątkowo ewidentnie śpiąca i milcząca, Pan O. natomiast zupełnie wręcz przeciwnie. Rozmowa nam się nie kleiła kompletnie, czułam się momentami jakbym była w ukrytej kamerze, a jednocześnie chyba zwyczajnie zabrakło mi jaj, żeby powiedzieć „Panie O., proszę nie odbierać tego osobiście, ale nie mam dziś ochoty na rozmowy. Chciałabym tylko tak pomilczeć sobie z uśmiechem na ustach”. Jechaliśmy więc przez miasto nocą, a ja zmuszałam się do zdawkowych monosylabicznych odpowiedzi, myślami błądząc zupełnie gdzie indziej… A trzeba przyznać, że listę pytań Pan O. miał imponującą i absolutnie się nie zniechęcał moim brakiem zaangażowania w rozmowę.

I jak Pani Anno, weekend udany?

„I jak Pani Anno, weekend udany?”
„A co Pani porabiała?”
„Pani Anno, a rano idzie Pani do pracy?”
„Na którą?”
„Do piętnastej?”
„A długo już Pani pracuje w tej firmie?”
„A na urlopie gdzie Pani była?”
„Pani Anno, a ma Pani jakieś dzieci?”
„A kwiaty jakie są Pani ulubione?”
„A ma Pani jakieś zwierzątka?”
„Jakie?”
„A jak się wabią?”
„Pani Anno, a poza pracą ma Pani jakieś hobby?”

… i tak dalej… i tym podobnie… Trzeba przyznać, że Pan O. był uprzejmy, miły i grzeczny. Trasę wybrał dobrą, samochód miał czysty, nie katował moich uszu muzyką disco-polo. Na koniec powiedział „Pani Anno, ma Pani piękny uśmiech”, a mnie się zrobiło nieco głupio. Bo w końcu co mi szkodzi porozmawiać z obcym człowiekiem, który zadaje trochę może nudne, a trochę zbyt osobiste pytania.

Oh, wait

Hobby. Jak wytłumaczyć normalnemu człowiekowi, czym jest scrapbooking? I że tak naprawdę to, co ostatnio głównie robię, zazwyczaj wcale scrapbookingiem nie jest? Scrapowy, scrapowe, scrapować – te słowa towarzyszą mi w codziennym życiu i prawie w ogóle ich już nie zauważam, ale postronnej osobie nie mówią przecież kompletnie nic.

No więc pasjonują mnie „wyklejanki z papieru” (Nordstjerna ucieszyła się ostatnio, że tak nazwałam swoje hmmm… hobby). Nie brzmi to zbyt poważnie, prawda? Nie brzmi to również zbyt artystycznie. Ciężko w sumie określić czy to jakaś „sztuka” czy zajęcia plastyczne na poziomie szkoły podstawowej. Czy artystą się jest czy się nim staje? Kto o tym decyduje? Jakie są na to certyfikaty? Tak, wiem. To dość podchwytliwe pytania.
Czy uważam się za artystkę? Nie.
Czy uważam się za osobę uzdolnioną plastycznie? Jak najbardziej.
Czy każdy może scrapować? Oczywiście.
Czy poniższa praca ma coś wspólnego ze scrapbookingiem? W zasadzie nic. Albo może jedynie to, że użyte w niej materiały można też wykorzystywać w scrapbookingu.

anai_follow_dreams_frame_01 anai_follow_dreams_frame_02 anai_follow_dreams_frame_03 anai_follow_dreams_frame_04 anai_follow_dreams_frame_05 anai_follow_dreams_frame_06W skrócie – wzięłam jakąś bardzo starą ramkę kupioną sto lat temu na allegro, przerobiłam ją po swojemu, powklejałam do środka trochę żelastwa, nadałam temu jakiś swój głębszy sens, bo lubię i ma to dla mnie znaczenie, żeby ten głębszy sens był.

[Tutaj sens jest mniej więcej taki – że ważne jest, żeby za marzeniami podążać, że kochać trzeba, że trzeba szanować wspomnienia i wyciągać z nich wnioski, i przede wszystkim, że trzeba mieć odwagę, oraz – że turkus zajebiście fajnie się nadaje na mocny akcent wśród czerni, fioletów i złoto-miedzi]

I oto jest. Podoba mi się. Jestem zadowolona.
I w sumie niezbyt ma dla mnie znaczenie, żeby to jakoś nazwać. Ale jeśli już koniecznie nazywać to musimy, to zdaje się, że najbardziej odpowiednim słowem byłby asamblaż czyli kolaż przestrzenny.

Jeśli jednak interesuje Cię ten temat nieco i masz ochotę się dowiedzieć, jak i z czego jest to zrobione – zapraszam na bloga sklepu scrapki.pl, z którym współpracuję radośnie od lat. Zdecydowanie bardziej wolę tworzyć, niż o tworzeniu pisać, ale umówmy się – pisać lubię na każdy temat, więc jeśli temat jest dla Ciebie interesujący, to raczej nie będziesz się tam nudzić.
kurs

Obrazek