Z nowym rokiem!

Oj, długo mnie tu nie było…

Mam do pokazania jeszcze kilka grudniowych projektów (nieco już jakby przeterminowanych, bo święta już jakby minęły…). Ach, ileż ja w tym roku miałam planów, pomysłów, chęci! Chciałam przyozdobić mieszkanie na święta, naszykować dużo ozdób, bombki różne porobić, choć bombki do tej pory nie były nigdy moim klimatem. Nie do końca się udało. Najpierw cała moja para poszła w hurtową produkcję kartek świątecznych, a potem nagle się wszystkie plany posypały, bo zbuntował się mój kręgosłup. A jak do tego doszły inne komplikacje, to praktycznie przeleżałam w łóżku 3 tygodnie… I choć od kilku dni wracam już do żywych i nawet chodzę do pracy, to do pełni sił brakuje mi jeszcze sporo.

I takie przemyślenie mam – trzeba uważać, co się mówi na głos, bo ja jak przez mgłę pamiętam, że jakoś w listopadzie rzuciłam żartobliwie, że nie mogę się doczekać jakiejś choroby – bo chętnie sobie poleżę w naszej cudnej sypialni z widokiem na miasto… Cóż – widok jeszcze mi nie obrzydł na szczęście, ale chorowania i leżenia mam już zdecydowanie dość! Zwłaszcza że w tym czasie w zasadzie „przepadły” mi urodziny, święta i sylwester.

Ale! Podobno – co nas nie zabije, to nas wzmocni. A te gorsze chwile prawdopodobnie są właśnie po to, żeby podnieść się, otrzepać, koronę nałożyć i iść dalej z podniesioną głową. Zatem – tym bardziej w nowy rok chcę wejść z nową energią, nową odwagą i zapałem. I skoro już się okazało, że moje słowa mają taką „cudowną” moc sprawczą, to może należy ten fakt wykorzystać na ciekawsze marzenia i plany niż leżenie w łóżku…
A żeby samej sobie przypominać o tym, że marzyć warto, a jeszcze bardziej warto dążyć do marzeń spełniania – popełniłam sobie motywacyjną tabliczkę/zawieszkę do powieszenia nad biurkiem. Taką o:

Z nowym rokiem!

23 rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny – vol. 3

Ha! Grudzień już się zdążył całkiem rozhulać, a ja wciąż nie opublikowałam mojej urodzinowej wish-listy. I może nawet nie robiłabym tego wcale (nie wiem czy to kwestia wieku, czy takiego punktu w życiu, ale coraz trudniej jest mi znaleźć te 23 produkty. Tym bardziej, że celowo pomijam rzeczy ubraniowe – wychodzę z założenia, że te trzeba mierzyć i wolę je sobie kupować sama), ale już od dwóch tygodni docierają do mnie pytania, czy lista w tym roku będzie.
Historię o tym, jak to człowiek „cierpi”, gdy jego urodziny wypadają 23 grudnia – opowiadałam już tutaj kilkukrotnie. Ale – tym bardziej mam ochotę celebrować ten grudzień, tym bardziej mi miło, gdy ktoś pamięta, tym bardziej chciałabym ten dzień spędzić z ważnymi dla mnie ludźmi.

Jak zwykle na mojej liście znajdują się 23 rzeczy. Bo tak! Bo 23 to moja ulubiona liczba.
Ta lista jest takim prezentownikiem z przymrużeniem oka – z każdego z tych przedmiotów bym się ucieszyła, ale absolutnie ich nie oczekuję. Wzruszę się i ucieszę się z każdych życzeń i czyjejś dobrej myśli, a prezenty… No cóż – oczywiście zawsze są miłym dodatkiem, ale niespodzianki też są super fajne.
Ba! Ta lista służy mi również do tego, żeby sobie uporządkować w głowie i niektóre pozycje kupić sobie sama. Tak! Od wielu lat bowiem kupuję także urodzinowy prezent sama dla siebie i bardzo to lubię!

No więc – oto jest – moja dopieszczona urodzinowa wish-lista 2018! (info dla bliskich – na końcu notki jest link do listy, na której można rezerwować  poszczególne pozycje, albo sprawdzić, co już jest zarezerwowane).

Czytaj dalej „23 rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny – vol. 3”

23 rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny – vol. 3

Merry & Bright – bombka na bazie z HDF

Ha! Przypomniało mi się właśnie, że nie pokazywałam tu jeszcze mojej różowej bombki na bazie z HDF. Przygotowałam ją oczywiście jako inspirację w ramach współpracy z firmą Artistiko – producentem baz i dodatków z hdf-u właśnie. Taka forma bombki idealnie nadaje się do powieszenia na ścianie lub drzwiach – wszędzie tam, gdzie wszelkie pękate i przestrzenne bombki raczej by się nie sprawdziły.
Mocno się tutaj pobawiłam mediami – farby, stemple, przetarcia, złota folia, spękania… sporo tego było! Ale wydaje mi się, ze udało mi się utrzymać taki delikatny i odświętny charakter pracy, a dzięki naturalnym dodatkom – takim, jak przyprawy, szyszeczki czy mech – jest ona taka swojska i przytulna. No i pachnąca oczywiście.

Czytaj dalej „Merry & Bright – bombka na bazie z HDF”

Obrazek

„Just Be Yourself” LO + video

Tak sobie przypomniałam, że był taki czas, kiedy najczęściej przeze mnie wybieraną formą były scrapy. Któregoś roku zrobiłam ich ok. 50…. Dziś sięgam po nie zdecydowanie rzadziej, co nie znaczy, że ich nie lubię.  Wręcz przeciwnie – lubię bardzo.
Zatem postanowiłam znów sięgnąć po tę formę – zwłaszcza że na biureczku już od kilku tygodni leżało jakże urocze zdjęcie z naszego jesiennego romantycznego weekendu, a w kanciapce leżały panele z hdf-u podarowane mi przez jedną z moich ukochanych gdańskich kursantek.

Sięgnęłam oczywiście do hdf-ki i maski z Artistiko, papiery z A.B.Studio, których ostatnio dużo w mojej pracowni, a wszystko to doprawiłam odrobiną mediowych sztuczek i produktów z Zielonych Kotów. I znów nagrałam ten proces podczas tworzenia, więc możesz zobaczyć krok po kroku, jak to wszystko wyglądało – film znajdziesz na końcu notki.

Czytaj dalej „„Just Be Yourself” LO + video”

Film

Śnieżna kraina | Let it snow | Warsztaty

Ja wiem, że jest dopiero listopad. I że śniegu nie ma i że to w ogóle za wcześnie.
No ale – w rękodzielniczym świecie święta następują dużo wcześniej. Zwykle już gdzieś tak w okolicach lata zaczynają się pojawiać świąteczne kolekcje papierów, bombki do ozdabiania i tym podobne. Chodzi bowiem o to, żeby zdążyć! Świąteczne projekty zawsze cieszą się większym powodzeniem niż inne.
Ja z kolei chciałam zdążyć z warsztatami. Pierwsze – z zimowym domkiem odbyły się w ostatni weekend i były cudowne. Uwielbiam tę atmosferę i te babeczki, które przychodzą i tworzą. I mogę zobaczyć na własne oczy, jak je to relaksuje i cieszy – i jak mogą choć przez tych kilka godzin po prostu nie myśleć o niczym innym. I tak, jak zawsze dbam o to, żeby było dużo technik, dużo porad i fajnych rozwiązań, tak wiem też, że ważny jest ten element „art-terapeutyczny”. Wiem, bo sama pamiętam taki dzień, kiedy świat mi się walił na głowę, a wyjście na warsztaty na kilka godzin dało mi tę cudowną możliwość, żeby choć na chwilę wyłączyć myślenie o wszystkim innym niż ten stół, te kobiety wokół mnie i ten przedmiot, na którym skupiam 100% swojej energii. Jasne – można to samo zrobić samodzielnie w domu, skupić się wyłącznie na pracy. Ale w odpowiednim towarzystwie jest zwyczajnie łatwiej i przyjemniej.

Nie o tym jednak miała być ta notka. Otóż – znów stworzyłam coś świątecznego. A w zasadzie zimowego. Taką małą śnieżną krainę, która będzie tematem warsztatowym w grudniu.

Historia jej powstania sięga aż do czerwca, kiedy to podczas krótkiego acz intensywnego weekendu w Łodzi stworzyłam swój pierwszy las w słoiku, a potem dowiozłam do w całości do domu za pomocą tanich linii autobusowych. Las przeżył, miał się dobrze i rósł. Rósł tak bardzo, że przestał się mieścić w słoiku i nie było innego wyjścia niż po prostu go przesadzić. Zakupiłam większy słój, przesadziłam i… doglądam. Ma się dobrze! Tak mi się przynajmniej wydaje…
A co z pierwotnym słoikiem od lasu? Ano umyłam go i czekałam na pomysł. I kiedy tak rozmyślałam o tematach warsztatowych, to pomyślałam sobie, że w takim słoiku można by zamknąć śnieżną krain(k)ę – podobną do tej, którą robiłam w zeszłym roku. I tak też właśnie uczyniłam.
Dodatkowo wykorzystałam też korkowe zamknięcie słoika i ułożyłam na nim zimową, pachnącą świętami kompozycję. I „neon” z napisem „Let it snow” (można śpiewać „Let it snow, let it snooooooow” na melodię znanej piosenki – skojarzenie z pewną mroźną księżniczką pojawiło się w mojej głowie później, ale jak się już pojawiło, to nie mogę się go pozbyć!).

I tak to właśnie wygląda. Serdecznie zapraszam na warsztaty w Gdańsku w sklepie Zielone Koty – już 07.12.2018 – wyjątkowo w piątek. W sumie to całkiem niezły plan na piątkowy wieczór. Ostatnio motyw śpiewania pojawia się na moich warsztatach dość często, więc nie wykluczam wspólnego wykonywania piosenki z bajki Disneya. Umiejętności wokalne absolutnie nie są wymagane. Umiejętności plastyczne w zasadzie również – warsztaty są tez od tego, żeby się nauczyć.
Czytaj dalej „Śnieżna kraina | Let it snow | Warsztaty”

Galeria

Niebieskie pudełko + video

Łohohoho ależ się u mnie dzieje ostatnio! Z nadmiaru wrażeń nie nadążam z wrzucaniem tu inspiracji na bieżąco, ale rzecz jasna już już nadrabiam.
No staram się przynajmniej.

A więc tak – po pierwsze, najświeższe – filmik!
Tak, tak. W końcu, po wielu trudach i znojach udało mi się wymyślić nowy system do zawieszania aparatu nad biurkiem. I działa! Tak się tym ucieszyłam, że w ciągu tygodnia nakręciłam dwa filmiki na youtube, co jest nie lada wyczynem – biorąc pod uwagę, że poprzedni film kręciłam ponad pół roku temu… Musisz bowiem wiedzieć (ok, nie musisz, ale i tak Ci powiem), że zawieszanie aparatu nad biurkiem nie jest sprawą prostą i zmiana konfiguracji mebli w mieszkaniu może tu wiele zmienić. W poprzednim mieszkaniu miałam już wypracowany całkiem sprawny system, który wymagał połączenia dwóch statywów, wpychania owej konstrukcji między biurko a parapet, a następnie skrzętnego zabezpieczania całości za pomocą bardzo ciężkich książek. Być może nie był to system zbyt profesjonalny, ale dawał radę – działał. W nowej pracowni mam jednak biurko pod ścianą i nagle stanęłam przed koniecznością wymyślenia całkiem nowej konstrukcji. I pewnie zajęłoby mi to kolejne pół roku, ale jak tak jęczałam i jęczałam, to w końcu K. zaangażował się w całe przedsięwzięcie i wspólnymi siłami zbudowaliśmy całkiem nową konstrukcję.
(I prawie wszystko, co napisałam jest prawdą, bo umówmy się – wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, ale jęczenie nie jest mi jakoś szczególnie bliskie…)

No ok. Konstrukcja gotowa, fanfary i szampan już były, to teraz przejdźmy do konkretów.
Co tam znowu wykombinowałam?
Otóż tym razem postawiłam na pudełko – takie dość stonowane, spokojne, może nawet eleganckie, ozdobione pięknymi gipsowymi dekorami, które uwielbiam. Wszelkiego rodzaju foremki, odlewy i dekorki są fajne, ale jednak taki jeden duży elegancki dekor robi wspaniałą robotę!
Wykorzystałam tu oczywiście przeróżne preparaty zakupione w sklepie ZieloneKoty.pl, a dodatkowo wypróbowałam maski od A.B.Studio (wybór wzorów jest ogromny i jest dużo takich „neutralnych”, którym można nadać własny charakter – takie wzory lubię najbardziej).
Niebieska, stonowana kolorystyka, to nie jest może do końca taki totalnie mój styl, ale tym razem kierowałam się przede wszystkim wystrojem mieszkania osoby, która pudełeczkiem została obdarowana. I mam wrażenie, że dobrze trafiłam!

Czytaj dalej „Niebieskie pudełko + video”

Film

Zimowy domek – warsztaty w Gdańsku

No dobra… przyznaję – tworzenie zimowo-świątecznych inspiracji w październiku… to nieco dziwne uczucie. Całkiem dobrze przecież pamiętam, że dosłownie przed chwilą było lato. Ale też przyznaję – gdy za oknem coraz bardziej szaro, zimno i ciemno, to tworzenie pachnących cynamonem i iskrzących się brokatem dekoracji staje się zaskakująco przyjemnym zajęciem.
A że odkąd otrzymałam paczkę ze świątecznymi nowościami od Artistiko, już dosłownie przebierałam nóżkami, żeby coś z nich stworzyć… no to jest Mój zimowy domeczek!

Długo się przy nim bawiłam, dopieszczałam szczegóły. Nie chciałam, żeby był zbyt ciężki, zbyt mediowy, zbyt smutny. Wymarzyłam sobie, że będzie słodki, radosny i pełen delikatnych błyskotek. I muszę przyznać, że bardzo mi się podoba efekt końcowy! Owszem – sporo tu mediów, ale starałam się nimi bawić tak, żeby nie przyćmić przepięknego papieru z Mintay Papers Dodałam też masę blasku. Brokaty, kryształki lodu, pasta śniegowa, błyszczące dodatki – to wszystko sprawia, że domek dosłownie iskrzy i połyskuje.

Czytaj dalej „Zimowy domek – warsztaty w Gdańsku”

Galeria

Fazy księżyca

Są takie pomysły, które dojrzewają w głowie etapami. Zwłaszcza, gdy regularnie podlewane są sokiem inspiracyjnym rodem z Pinteresta.

Makatki.
Makatki zawieszone na patyku.
Inne ozdoby zawieszone na patyku.
Rewa, spacer, zbieranie patyków.
Księżyc.
Fazy księżyca.
Ozdoby ścienne z fazami księżyca.
Świąteczne nowości Artistiko.
Gwiazdki! Dużo gwiazdek!

Takim mniej więcej torem szedł mój umysł, zanim usiadłam do biureczka, aby sklecić sobie moją zawieszkę / ozdobę ścienną / dekorację. Dalej też nie było jeszcze wcale tak prosto, bo o ile w głowie już wszystko było ułożone, o tyle kwestie techniczne typu „jak zawiesić na niteczce kształtki z hdf-u, które nie mają dziurek”, albo „czemuż ach czemuż elementy zawieszone na niteczkach bardzo pragną się obracać i często prezentują swój tył zamiast przodu”…

Czymże jednak są trudności, gdy pomysł w głowie dojrzewał tygodniami czy miesiącami? Tylko i wyłącznie okazją do nauki i ulepszenia pomysł. Przecież to jasne, prawda?

No więc jest – moje własne niebo na patyku. Zamieszka w mojej części pracowni – jak tylko zdecyduję, gdzie dokładnie należy wbić gwoździk. Póki co – na potrzeby zdjęcia – zawieszałam je tymczasowo zdecydowanie za wysoko i oczywiście wcale a wcale nie ułatwiło mi to robienia zdjęcia…

Dużo się tam mieni i błyszczy i oczywiście lepiej to widać na żywo, niż na zdjęciach. Ale uwierz mi – efekt jest! I przede wszystkim – taka ozdoba jedyna o niepowtarzalna – ma fajną wartość sentymentalną.

Czytaj dalej „Fazy księżyca”

Galeria

Love Life – minialbum

Nie tak dawno pokazywałam tu mini-album w pudełku. Przyznaję – jestem z niego dość dumna i bardzo mi się podoba ta forma. Troszkę był on nawiązaniem do albumu sprzed roku, a troszkę zupełnie nową koncepcją. Bardzo spodobał mi taki sposób na przechowywanie wspomnień, ale nawet ja sama nie myślałam, że kolejny powstanie tak szybko. Ponieważ jednak podczas warsztatów (które prowadziłam w sklepie Zielone Koty w Gdańsku. Prowadzę tam warsztaty co miesiąc, więc jest to super dobra okazja, żeby mnie poznać i jeszcze się czegoś fajnego ode mnie nauczyć!) zaczęłam tworzyć kolejny – a sięgnęłam tym razem po takie zdecydowanie bardziej „moje” kolory – nic nie stało na przeszkodzie, żeby skrupulatnie go w domu dokończyć. Oczywiście w roli głównej nadal występują hdf-ki z Artistiko. Są świetne i naprawdę mogą służyć za jedyną ozdobę albumowego pudełeczka. Bardzo lubię ich trwałość i wytrzymałość – i choć oczywiście nadal uwielbiam delikatne i misterne tekturki w przeróżnych kształtach, to po latach twórczych przygód wiem już, że umieszczanie tekturek na okładkach albumów, które mogą być często dotykane, otwierane, przeglądane, wsuwane to tu to tam – zwyczajnie nie jest najlepszym pomysłem. Kształty wycięte z hdf-u natomiast bardzo trudno jest zniszczyć, oderwać czy połamać. I dla mnie ma to duże znaczenie!

A co w środku? Tym razem sięgnęłam po kolekcję „Dear Diary” z Mintay Papers. Dawno już żadna kolekcja nie przypadła mi tak do gustu. Wykonałam już z niej kartkę na chrzest (kartkę! na chrzest! ja! ba – uważam, że jest prześliczna – pokażę niedługo), a teraz uznałam, że idealnie mi pasuje kolorystyką do pudełka.
Do tego trochę złoceń, trochę brokatu, trochę cekinów… Jest bardzo po mojemu. Do tego stopnia, że albumik, który miał być prezentem dla kogoś bliskiego, raczej jednak zostanie ze mną. Cóż – nie pozostaje mi nic innego, jak zacząć robić kolejny!

Czytaj dalej „Love Life – minialbum”

Galeria

Mediowy Art-Journal – warsztaty

Garść dobrych wiadomości dziś mam!
Po pierwsze i najważniejsze i oczywiście chwalę się z opóźnieniem – dołączyłam do DT Artistiko. Dla tych, którzy uważnie mnie obserwują, nie jest to raczej niespodzianka. Mniej więcej od roku hdf-ki Artistiko regularnie pojawiają się w moich pracach i dzieje się to nie bez przyczyny – ja po prostu bardzo bardzo lubię z nimi pracować.
Po drugie – mam dobry flow. Przepływ, odprężenie, moment w życiu, uniesienie takie. Trochę mi szkoda tego lata, co nagle się skończyło, jakby ktoś nożem uciął. A trochę skrycie się cieszę na jesień. Jestem co prawda zmarźluchem totalnym, ale jesienią uwielbiam taką jakby romantyczną aurę – przytulne szaliki, kocyki, ciepłe kapcie, obszerne swetry, ciepłe kubki z aromatycznie parującą herbatą. Wczesna jesień ma w sobie to coś. Jesienią nawet lubię obcasy. Mam nawet osobne ulubione perfumy na jesień.
Po trzecie (co też ma pewien związek z jesienią i dobrym samopoczuciem) wróciliśmy z K. do naszych spacerów. Ten rok był szalenie intensywny. Masa rzeczy do ogarniania, remonty, przeprowadzki, urządzanie, setki godzin spędzonych na ustalaniu szczegółów, zakupach i planowaniu. A potem kolejne setki godzin spędzonych na realizacji… A później było lato i wszędzie tłumy ludzi, a poza tym rozjazdy, wyjazdy, wakacje. A teraz wreszcie jest ten czas, gdy nadmorska promenada przyciąga już chyba wyłącznie lokalesów i to raczej w wersji sportowej. Moje endomondo mówi, że w ciągu ostatniego tygodnia przeszłam szybkim krokiem prawie 40 kilometrów. Nie jest to jakiś super wynik, ale umówmy się – każdy ruch jest lepszy od braku ruchu. A człowiek z automatu się inaczej czuje. Bardzo mi tego brakowało i bardzo tego potrzebuję.
A Ty? Co Cię dobrze nastraja tej jesieni?

No i pracę/inspirację mam nową. Wiadomo. Mixed-mediowa okładka art journala to moja inspiracja dla Artistiko, a jednocześnie zaproszenie na październikowe warsztaty w Gdańsku (info na końcu notki). Bardzo w moich kolorach, bardzo w moich klimatach. I co najważniejsze – świetnie się bawiłam podczas tworzenia. Faza na przetarcia i postarzenia trwa w najlepsze!

Czytaj dalej „Mediowy Art-Journal – warsztaty”

Galeria