Tradycja jest tradycją! I choć w sumie stosunkowo niewiele jest w moim życiu rzeczy, które wykonuję regularnie i których jakoś bardzo się trzymam, to akurat tworzenie listy urodzinowej jest czymś, co mocno polecam i sama z radością praktykuję.
I robię tę swoją listę już po raz ósmy! Wow!
Po co mi taka lista prezentów i czy muszę ją pokazywać publicznie?
Po pierwsze – jest to dla mnie fajna zabawa i możliwość poukładania sobie w głowie rzeczy, które faktycznie chciałabym mieć, kupić, dostać, otrzymać, wypróbować. Zdarza się tak, że na tę moją listę pierwsze rzeczy trafiają już kilka miesięcy przed moimi urodzinami.
Po drugie – taka lista jest sporym ułatwieniem dla moich bliskich i (z tego, co mi wiadomo) ułatwia im podejmowanie decyzji zakupowych. A z tymi w okresie świątecznym nie jest łatwo. Wszyscy mamy na głowie mnóstwo spraw, mnóstwo decyzji, mnóstwo prezentów do kupienia. A moje urodziny wypadają dzień przed Wigilią… To naprawdę nie jest czas, w którym ludzie mają chęć i czas na wymyślanie i zastanawianie się co mogłoby mi sprawić radość.
Po trzecie – no właśnie! Urodziny dzień przed Wigilią to sprawa nieco problematyczna, bo od niektórych otrzymuję prezenty dzień po dniu – na urodziny i pod choinkę. Co oznacza, że trzeba wymyślić nie jeden prezent, a dwa. I taka lista bardzo może w tym pomóc. Z dzieciństwa pamiętam sytuacje, w których dostawałam jeden prezent na obie te okazje i szczerze mówiąc dla mnie jako dzieciaka nie było to najfajniejsze uczucie świata (ja wiem, że to może głupio brzmi – ale wyobraźcie to sobie. jesteście dzieckiem i dostajecie jeden prezent na urodziny i święta. A imieniny macie w połowie wakacji, kiedy wszyscy są w rozjazdach 😉 ). I ja naprawdę wiem, że prezenty nie są w życiu najważniejsze i że najpiękniejsze rzeczy to wcale nie są rzeczy materialne, a raczej te, które możemy przeżywać. Ale! Nie widzę też nic złego w cieszeniu się z upominków i celebrowaniu ważnych chwil. A dla mnie urodziny są ważne. Może właśnie dlatego, że wypadają w czasie, kiedy się o nich nie myśli. Może właśnie dlatego, że cały świat w tym okresie przystraja się, pięknie pachnie i lśni brokatem. A może też dlatego, że moje urodziny i Nowy Rok dzieli zaledwie kilka dni i trochę mi się to nakłada – nowy rok, nowa liczba na „liczniku”, nowy początek, „nowa ja”. Wiecie o co chodzi.
Po czwarte – do tworzenia takich list zachęcam również krewnych, znajomych i najbliższych, a także nieznajomych, bo o ile sama akurat lubię wymyślać co komuś może sprawić radość, o tyle lubię też wiedzieć o czym dana osoba naprawdę marzy. I choć wiem, że często pieniądze są tym najbardziej wyczekiwanym elementem, to poza przypadkami, kiedy faktycznie ktoś zbiera na jakąś jedną większą rzecz – uważam, że dobrze dobrana karta upominkowa ma o wiele fajniejszy wydźwięk niż faktyczny pieniążek, który łatwo wydać na codzienne zakupy.
No dobrze – a czy moja lista naprawdę musi być publiczna?
Oczywiście, że nie!
Ale co roku po tym jak publikuję ją na swoim blogu i innych social mediach, zawsze znajdują się osoby, które piszą do mnie, że coś je zainspirowało. I myślę, że to może być fajne – dzielić się pomysłami, pokazywać produkty, które nas jakoś przyciągnęły, zainteresowały. I myślę, że krzywdy tym nikomu nie robię… A może podpowiem komuś prezent dla kogoś bliskiego, o którym sam by nie pomyślał/pomyślała?
A dlaczego 23 rzeczy?
Bo urodziny mam 23 grudnia, a 23 to moja ulubiona liczba. Poza tym – dlaczego nie? 😉
Co roku moją listę zapisuję na serwisie Giftster. Jest co prawda po angielsku, ale działa dość intuicyjnie. Pozwala zapisać produkty wraz z cenami i linkami do miejsc, gdzie można je kupić. Pozwala też na oznaczenie gwiazdkami – co chcielibyśmy dostać najbardziej, a co może trochę mniej. Ale przede wszystkim pozwala zaglądającym na tę listę rezerwować pojedyncze produkty a nawet oznaczać jako kupione, a to sprawia, że inni będą widzieć, że nie ma sensu już czegoś wybierać, bo ktoś inny już to kupił na prezent dla osoby tworzącej listę. Fajne jest też to, że właściciel listy nie widzi, które przedmioty zostały zarezerwowane czy kupione, więc element niespodzianki nadal jest zachowany!
Moja tegoroczna lista jest tu: https://www.giftster.com/gift/ooSH3/ i jest ona publiczna, ale można też tworzyć listy prywatne, albo takie, które mogą zobaczyć tylko konkretne wyznaczone przez nas osoby.
No dobrze. To zaczynamy, bo przecież przedmiotów na mojej liście jest sporo. Są one z różnych kategorii i z różnych półek cenowych.
Muszę przyznać, że w tym roku tworzenie tej listy przyszło mi z nieco większym trudem niż zwykle.
Po pierwsze – w przypadku list z poprzednich lat bardzo często już po urodzinach stopniowo sama sobie kupowałam rzeczy z listy. Bo po prostu były to rzeczy, które chciałam mieć. I o ile kosmetyki czy rzeczy jadalne mogą się zużywać, o tyle sprzęt elektroniczny. przedmioty użytkowe, torebki itp. mają się dobrze i służą mi nadal.
Po drugie – ten rok był dla mnie mocno przełomowy pod wieloma względami i obfitował w wiele nowych rzeczy i wiele mniej czy bardziej koniecznych zakupów. I naprawdę mam poczucie, że niewiele mi potrzeba do szczęścia. Chyba dlatego w tym roku na mojej liście jakby więcej jest rzeczy z kategorii „osiędbanie” i relaks, ale to też właśnie są rzeczy, które cieszą mnie bardzo, i którymi bardzo się staram rozkoszować!
- Jedyny kwiatek na mojej liście – Begonia Maculata – kwiatek w kropki. Wymarzyłam sobie ją już dawno, a rezygnowałam, bo może być trująca dla zwierząt. Ale Rio już od bardzo dawna żadnego domowego kwiatka nie podgryzał, więc myślę, że mogę już zaryzykować jej obecność w jakimś bezpiecznym miejscu.
- Puzzle „Grzybobranie” – idea puzzli z grafikami polskich projektantów przemawia do mnie szalenie. Zwłaszcza w połączeniu z pomysłem oprawienia ich w ramy. Puzzli nie układałam od lat, a bardzo mam na to ochotę.
- Kategorię rzeczy do noszenia na sobie otwierają skarpetki – np. takie
- albo takie. Serio – kolorowe skarpetki fajnymi grafikami naprawdę mnie ucieszą zawsze (39/41 jakby co!)
- Ten kapelusz to chyba pierwsza rzecz, która trafiła w tym roku na moją listę. Czaję się na niego od miesięcy, bo jakoś tak mam przeczucie, że fajnie by mi pasował. Choć w życiu nie nosiłam kapelusza… Jest przepiękny po prostu!
- No i oczywiście co roku na mojej liście pojawia się coś z biżuterii. Te kolczyki gładko przeszły z listy zeszłorocznej. Nadal ich nie mam. i nadal bardzo mnie kuszą. Lubię taką asymetrię, lubię kółka, lubię kontrast. No wszystko mi się w nich podoba!
- A ten naszyjnik, choć nie jest od kompletu – moim zdaniem wspaniale by je uzupełniał. A „łapacz emocji” brzmi jak coś bardzo mi bliskiego 😀
- Na liście niespełnionych (póki co!) marzeń jest też tatuaż od Flora_tattoos. Podziwiam od dawna i czaję się. Tatuaże to temat mi bliski i przychodzą do mnie falami. Zwykle wiążą się z jakimś przełomem, ważnym czasem, zwykle są zapowiedzią dobrego. Mam kilka bardzo starych, które chciałabym przerobić na nowe, ale też wciąż jeszcze mam trochę pomysłów na nowe malunki na ciele. Szczególnie teraz! Ten rok był bardzo dla mnie szczególny i czuję, że ten czas zasługuje na nowy malunek.
- Z kategorii noszenia na ciele, ale już trochę w stronę kosmetyków – brokat do twarzy w kolorze cynamonu. Mam już inne z tej serii i muszę przyznać, że po pierwsze uwielbiam, a po drugie dostałam o nie sporo pytań – zwłaszcza po majowym zlocie scrapbookingowym w Łodzi. Więc dzielę się pomysłem, bo naprawdę grudzień to moim zdaniem super czas na posypywanie się brokatem – szczególnie tym BIO 😀
- Również mój zachwyt tegoroczny to pianka pod prysznic Ritual of Ayurveda. Uwielbiam konsystencję i zapach. Prysznic z tą pianką to takie moje małe spa! Kupuję kolejną, gdy tylko czuję, że aktualna się kończy i nic nie zapowiada, żeby miało mi przejść!
- Kolejny zachwyt ostatnich tygodni to mgiełka do włosów i ciała pachnąca orzechami i słonym karmelem. Odkryta trochę przypadkiem, a trafia na listę moich absolutnych ulubieńców. Szczególnie zimą! Być może latem nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia – nie wiem. Ale gdy pewnego mroźnego listopadowego poranka na spacerze z psem uświadomiłam sobie, że uśmiecham się sama do siebie, bo świat mi pachnie słonym karmelem – uznałam, że będę ją kupować stale, bo takie radości trzeba sobie serwować regularnie. Psssttt… ten zapach jest też dostępny w formie perfum, ale jeszcze odkładam tę myśl na później 😉
- Z tej samej firmy zachwycam się balsamem do ciała – dostępnym też w zestawie w wersji podróżnej. W zasadzie każdy z produktów z tego zestawu osobno też by mnie zachwycił. To również zapachy bardzo wakacyjne – i również uważam, że idealne na umilanie sobie zimy.
- Kolejna kosmetyczna zachcianka do balsam do ciała pachnący śliwkami. Serio – balsamy do ciała to u mnie must have – moja skóra bardzo lubi porządną dawkę nawilżenia, a ja z kolei uwielbiam, gdy pachną one tak, że mam ochotę je jeść 🙂
- Marzy mi się także ten delikatny zestaw do demakijażu. W ogóle dbam o swoją skórę ostatnio bardziej niż kiedykolwiek.
- Chętnie też zadbam o swój kręgosłup i endorfiny. Mata do akupresury chodzi za mną od dawna. Ta zdaje się być równie dobra, jak te inne bardzo promowane w social mediach, a cenę ma dużo bardziej przystępną.
- Zdecydowanie BARDZO szalenie ucieszę się też z bonu na dowolny zabieg w Moments Medica Spa. To miejsce to od kilku miesięcy moja mała odskocznia i miejsce dbania o siebie. Planuję korzystać regularnie i jest kilka zabiegów, które chciałabym co jakiś czas powtarzać, więc taki kupon na pewno się nie zmarnuje.
- Pachnące patyczki o zapachu słonego karmelu – to również moje totalne marzenie. W zasadzie każda rzecz z tej serii zapachowej mnie zachwyci. Skusiłam się już na mydło i uwielbiam absolutnie.
- A z pachnących przyjemności na liście pojawiła się też świeca sojowa na wieczór nicnierobienia. Nie znam jeszcze tego zapachu, ale opis brzmi wprost idealnie dla mnie 🙂
- Mam też na liście dwie książki. Po pierwsze „Teraz polski design”– słyszałam dobre rzeczy o tej książce, temat mnie ciekawi, zdecydowanie jest to pozycja dla mnie.
- A po drugie „Polskie millenium” czyli książka chłopaków z Podcastexu. A musicie wiedzieć, że w tym roku spędziłam z nimi naprawdę dziesiątki godzin. Ich podcast towarzyszył mi w większości porannych spacerów z psem po lesie i wielokrotnie sprawiał, że śmiałam się w tym lesie na głos 🙂
- Towar nieco bardziej luksusowy, ale zdecydowanie z kategorii bardzo przydatnej – to ta torebka. Mój stosunek do torebek zmieniał się bardzo na przestrzeni lat. Mam ich w tej chwili dosłownie kilka i jedyne, czego mi brakuje to właśnie takiego dużego porządnego shoppera na lata.
- I jeszcze dwa produkty z kategorii elektroniki – uzupełniające mój mały system fotograficzno-komputerowo-lajwowy. Po pierwsze ramię do mikrofonu, żebym mogła gadać i stukać w biurko bez wpływu na mikrofon. I czuć się jak prawdziwy radiowiec czy też raczej radiowczyni 🙂
- A po drugie Stream deck – żebym sobie mogła programować przyciski i akcje i czuć się już totalnie jak w centrum dowodzenia 🙂 To zdecydowanie najbardziej „odjechany” z moich tegorocznych pomysłów, ale co tam! Gadżeciarstwo zawsze było moją mocną stroną!
No i to tyle. 23 rzeczy, które chciałabym dostać na urodziny, święta, albo bez okazji – w grudniu 2023.
Może coś Was zainspiruje i trafi również na Wasze listy prezentowe?